DZIEŃ PIERWSZY
Podróż była bardzo wyczerpująca a i ta różnica czasu -
człowiek gubi się bo wszystko się miesza Gaba przestawiła czas w zegarku na
nowy a ja pozostałam w naszym i w duecie miałyśmy rzut oka na "tył i
przód" że tak powiem. W samolocie zasłoniłyśmy okno i pogubiłyśmy się,
wydawało by się że po 12 h podróży (leciałyśmy z przesiadką w Monachium) powinno już zachodzić słońce a tu dopiero
14. Podczas lotu tuczyli nas jak świnie na ubój ...wszystko to ciężko było by nam strawić gdyby nie ...
roznoszone WINO w nieograniczonych ilościach podczas całego lotu z czego
skwapliwie korzystałyśmy zawsze prosząc o jeszcze. Na miejscu
od razu pokierowano nas do punktu inspekcji granicznej - jest to rozmowa z urzędnikiem imigracyjnym , która określi czy możemy przekroczyć magiczną
zieloną linię, za którą czeka USA i chyba nawet jesteśmy wiarygodne bo przemiły
pan poprzybijał pieczątkę na wszystkich kwitkach co je w samolocie upojone winem wypełniłyśmy, przeskanował nasz paszport i rzucił okiem na nas po czym o nic
nie pytając bez ceregieli powiedział "welcome to USA", jeszcze tylko drugi machną abyśmy szły dalej i nie sprawdzał czy nie przemycamy nic i tak stanęłyśmy już dwiema
nogami na terenie New Yorku.
Jak tylko wychyliłyśmy się za drzwi lotniska, wszystko zaczęło wyć, trąbić i krzyczeć co dało niezłego kopa (tu
wstawiam odnośnik do wcześniejszego WINA i niech sprawa będzie jasna-zresztą
tak jak rzeczony trunek). Zmęczone postanowiłyśmy zaszaleć z żółtą taksówką a
kolejka do niej przypominała najlepsze czasy PRL (kto nie pamięta bo młody,
niech się dokształca na filmach) a całym tym kolejkowym biznesem kieruje dwóch
zarządzających którzy "swatają" pasażera z Taxi, oczywiście kierowcy
przewijają się różni, ja marzyłam tak stojąc o długobrodym hindusie w turbanie,
których było najwięcej, bo przecież w każdym filmie to oni kierują taksówkami,
ale Gaba myślami już sobie wyobrażała najgorsze i cała w skowronkach wskoczyła
do przydzielonej nam żółtej karocy z białym nowojorczykiem, który co było do
przewidzenia naciągną nas na 10 $ zagadując a skąd to jesteśmy i takie tam a
kończąc że był w Katowicach kilkanaście lat temu i tak od słowa do słowa
podjechałyśmy pod hotel gdzie okazało się że nie włączył licznika a cenę
określił na zasadzie tyle zazwyczaj wychodzi a i napiwek zasugerował ...
Hotel co prawda w przedbiegach zaskoczył nas holem delikatnie ujmując -brudnym i zobaczyłam prawdziwy strach w oczach Gaby i już myślami byłam przy dniu kiedy wystawię swoją opinię o tym przybytku ale po wejściu do pokoju było czysto i przyjemnie a łóżka ludzie ja to jestem nie mała, ale te są naprawdę ogromne. Zrobiłyśmy spacer po okolicy (zdjęcie to widok z za rogu) trafiłyśmy na jedyny otwarty sklep i u przemiłego hindusa kupiłyśmy obowiązkową Pepsi diet zmęczone wróciłyśmy do hotelu nie dając już dłużej rady udawać że dla nas nie jest to urocze popołudnie ale 1 w nocy. Teraz leżąc w moim królewskim łóżku piszę ten elaborat cichutko bo Gabulek już śpi...
Hotel co prawda w przedbiegach zaskoczył nas holem delikatnie ujmując -brudnym i zobaczyłam prawdziwy strach w oczach Gaby i już myślami byłam przy dniu kiedy wystawię swoją opinię o tym przybytku ale po wejściu do pokoju było czysto i przyjemnie a łóżka ludzie ja to jestem nie mała, ale te są naprawdę ogromne. Zrobiłyśmy spacer po okolicy (zdjęcie to widok z za rogu) trafiłyśmy na jedyny otwarty sklep i u przemiłego hindusa kupiłyśmy obowiązkową Pepsi diet zmęczone wróciłyśmy do hotelu nie dając już dłużej rady udawać że dla nas nie jest to urocze popołudnie ale 1 w nocy. Teraz leżąc w moim królewskim łóżku piszę ten elaborat cichutko bo Gabulek już śpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz