środa, 18 września 2013

Baltimore



W drodze z Filadelfii do Baltimore, mogłyśmy podziwiać prawdziwą Amerykę, nasza trasa wiodła przez małe miasteczka i przedmieścia, mijałyśmy osiedla przyczep kempingowych, niektóre były na specjalnych podmurówkach, szybkie skojarzenie z filmem Kalifornia"  i postać demonicznego Brad'a Pitt'a, który tak nieładnie obchodzi się z właścicielem takiego "przyczepkowego osiedla" zresztą kino uczy: przedmieścia i małe społeczności to najgorszy koszmar (Desperate Housewives) .
Kiedy wysiadłyśmy w Baltimore a potem w czasie jazdy autobusem to też troszkę poczułyśmy się jak w thrillerze, bo oczom naszym ukazało się miasto zapuszczone, brudne, zakratowane okna i spalone domy, ale na szczęście kiedy wysiadłyśmy po 14 przystankach okazało się że jest to właśnie to miasto, w którym (skojarzenie filmowe, konieczne ponieważ dzięki temu filmowi tu się znalazłyśmy) John Travolta tańczy z Christopher'em Walken'em a wszystko dzięki "Hairspray" i piosence "Good Morning Baltimore". 

Napis na ławce to dewiza miasta: Największe miasto w Ameryce
W hotelu znowu jest winda i bogu dzięki bo mieszkamy na czwartym piętrze a w pokoju możemy spokojnie rozłożyć ręce i nie lądujemy przy tym w łazience w dodatku okazało się że w Baltimore trwa właśnie Grand Prix of Baltimore, czyli wyścig uliczny, a tymczasowy tor przebiega niedaleko naszego hotelu i muszę przyznać że nawet ja zupełnie nie zmotoryzowana osoba czułam dreszcze gdy słychać było wyjące silniki ... 

 

Ponieważ Baltimore to nasze miasto odpoczynku postanowiłyśmy tu przede wszystkim spacerować i podziwiać miasto i oczywiście zatokę Chesapeake.
 
Pomnik Jana Pawła II jest oparty na zdjęciu papieża przybywającego w Baltimore i obejmującego dwoje dzieci

Park modlitwy imienia Jana Pawła II, który 1995r gościł w tutejszej katedrze i zorganizował ekumeniczne spotkanie na którym obok chrześcijan gościli także przedstawiciele gminy żydowskiej ale i muzułmanie cytat o jedności w wierze znajduje się na jednej ze ścian ogrodu razem ze symbolami innych religii. Ogród w którym się znajduje jest również symbolem wolności religijnej i ekumenizmu. 

Fontanna w dzielnicy Mount Vernon, jest to jedna z najstarszych dzielnic miasta, nazwa wywodzi się z Mount Vernon domu George'a Washingtona
Military Courage Statue
Mount Vernon Place - United Methodist Church

Miasto praktycznie cale jest zbudowane z czerwonej cegły i ma bardzo industrialny wygląd

Power Plant Live! jest najlepszym miejscem w Baltimore aby zjeść kraba w restauracji lub bawić się w jednym z klubów.

 
 
W Baltimore znajduje narodowy Pomnik Katyński upamiętniający ofiary zbrodni katyńskiej zamordowane wiosną 1940 roku. Ma formę wykonanej z brązu rzeźby przedstawiającej złociste płomienie, w które wkomponowane są posągi zamordowanych polskich oficerów (jeden z nich przedstawia por. Janinę Lewandowską, jedyną kobietę, która zginęła w Katyniu) oraz wybitnych postaci z historii Polski (Bolesław I Chrobry, Zawisza Czarny z Garbowa, Władysław III Warneńczyk, Jan III Sobieski, Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Pułaski[5]) i godło Rzeczypospolitej Polskie

„USCGC Taney" ostatni pływający statek, który walczył w ataku na Pearl Harbor, w 1988 roku dodano go do krajowego rejestru zabytków
USS Torsk (SS-423) jest zadokowany w Baltimore Maritime Museum i jest jednym z dwóch okrętów podwodnych klasy Tench wciąż znajdujących się wewnątrz Stanów Zjednoczonych . Jest on nazywany "duch Galopujący od japońskiego wybrzeża." W 1945 roku, Torsk dokonał dwóch wojennych patroli Off Japan
Jachty dokujące w Inner Harbor,zabytkowym porcie w centralnej i ruchliwej części Baltimore.
Seven Lekka Knoll Foot, latarnia która została zbudowana w 1855 roku, pierwotnie przy ujściu rzeki
Patapsco w Chesapeake Bay , przeniesiono ją do Inner Harbor w Baltimore, Maryland
Pomnik "Pamiętamy" poświęcony zamachowi z 11 września
Zamieniłyśmy się z Gabą w Marysie i Julkę (lat 5) i razem z pozostałymi, w wieku właściwie, każdym ruszyłyśmy do tutejszego akwarium i świetnie się bawiłyśmy zwiedzając królestwo Posejdona, było kolorowo, przeraźliwie, niesamowicie, wspaniale, dzieciaki krzyczały: "Awesome" czyli super, ekstra, zaj***, amerykanie używają tego słowa tak często jak tylko się da określając każdą możliwą rzecz, która im się podoba... Jeśli chodzi o pokaz w delfinarium to zdjęcia tego nie pokazują ale wyobraźcie sobie że dwie dorosłe baby zresztą jak pozostała reszta widowni klaskały i cieszyły się kiedy delfin zrobił salto w powietrzu lub złapał piłkę czy klaskał o wodę ogonem...

Zdjęcia mieszkańców akwarium, a jeszcze jedno aby stało się zadość filmowej tradycji ręka w górę kto lubi "Rybki z Farajny" ja podnoszę obie :-)




W Baltimore zajadałyśmy się krabowymi kotletami i sałatką z krabów bo tu właśnie trwał festiwal kraba, ten jeszcze pływa w zatoce.

wtorek, 17 września 2013

Philadelphia potocznie nazywane jest „miastem braterskiej miłości”




Jak wskazuje tytuł dotarłyśmy do kolejnego miasta na naszej trasie, do miasta "BRATERSKIEJ MIŁOŚCI" chociaż nie powiem, aby tak bratersko nas przywitało. Ale najpierw małe wprowadzenie: nie spotkałyśmy się w USA z brakiem pomocy ze strony tubylców, wręcz przeciwnie sami nas czasem  zaczepiają czy nie pomóc widząc jak błądzimy palcem po mapie, w Bostonie jedna para zatrzymała się i zagadała "witamy w Bostonie" i z przemiłym uśmiechem podprowadziła nas do szukanego przez nas miejsca,  mimo iż było to w przeciwną stronę niż szli, i tak wracamy do Filadelfii czyli skrótem "Philly", taki przydomek sobie wymyślili i tak mają na koszulkach zawodnicy ich drużyny baseballowej, która dzień wcześniej pokonała New York Mets, wieczorem w hotelach tak sobie oglądam niektóre mecze National League (NL), jakoś tak mnie to nawet wciągnęło, Gaba się śmieje że mi kupi kij i rękawicę i będziemy w Pasikurowicach tworzyć drużynę.  Dobra bo znowu odpływam z obranego tematu a więc wysiadamy z autobusu zrąbane, wychodzimy z dworca, nasz hotel jest kilka zaledwie przecznic więc postanawiamy ruszyć z buta ale mamy dylemat, w którą stronę więc Gaba swoim brytyjskim angielskim pyta stojącą obok starszą panią czy wie może w którą stronę mamy iść na co ta jędza odburknęła, iż informacja jest wewnątrz dworca, dało nam to do myślenia czy to będzie na pewno fajne miasto, oczywiście poszłyśmy w złą stronę ale tylko jedną przecznicę więc nie było tragedii. Do hotelu dotarłyśmy lekko zmieszane bo po drodze strasznie dużo bezdomnych nawet w NY tylu nie było widać.
Co do hotelu to uroczy domek z 1867r. z knajpką na parterze, pani z dzieckiem na ręku otworzyła nam drzwi, bo to pensjonat i są zamknięte a każdy z mieszkańców otrzymuje swój klucz, pokój a właściwie dwa, jeden to sypialnia a drugi salon wszystko przedzielone łazienką z drzwiami do obu pomieszczeń i  wszystko było by cudownie gdyby nie... qrwa fakt że ten "hotel" nie posiada windy i tarmosiłyśmy walizy na 3 piętro, maleńkimi schodkami a kiedy zobaczyłyśmy pokoje wielkości mojej łazienki (i tu nie przesadzam bo w jednym zmieścił się szezlong, a w sypialni jedno łóżko, które w poprzednich hotelach było pojedynką), oczywiście nie ma mowy o codziennym sprzątaniu bo to nie ekologiczne,  a jak chcę zmiany ręczników to muszę sobie podejść do pani która jest od 11 do 20 w pokoju zwanym górnolotnie recepcją, pozbycie się śmieci z pokoju też jest na mojej głowie, i żeby mnie wszyscy dobrze zrozumieli ja spokojnie mogę mieszkać w takim pokoju tylko że ten przybytek liczy sobie za noc prawie tyle co Bostoński Plaza, w którym spałyśmy wcześniej! Teraz już wiem, że opis i ocena tego hotelu, a stał wysoko, która mówiła uroczy i przytulny i trele morele historyczny a w uwagach było że odrobinę małe pokoje, powinno było zapalić moje wewnętrzne czerwone światło,  mi przytarto  mi trochę nosa, bo już myślałam nad odznaką idealnego logistyka. Aby nie popaść w czarną otchłań klaustrofobii poszłyśmy z Gabą obczaić okolicę okazało się że mieszkamy w samym centrum historycznej Filadelfii, a jak bardzo w samym centrum przekonałyśmy się dnia następnego kiedy to ruszyłyśmy szukać śladów niepodległości zaraz obok znajduje się bowiem główna atrakcja czyli budynek gdzie powstała Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych .  
Independence Hall bo o nim mowa to historyczny budynek podpisano w nim też Konstytucję Stanów Zjednoczonych, tutaj także odbywały się posiedzenia Kongresu Kontynentalnego, powołanego przez trzynaście kolonii, które później utworzyły Stany Zjednoczone.
 

Deklaracja niepodległości Stanów Zjednoczonych - jedna z kopii
"We hold these Truths to be self-evident, that all Men are created equal..." ("Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi ...") sala w Independence Hall, gdzie Drugi Kongres Kontynentalny przyjął Deklarację Niepodległości
Georg'a Washington'a pomnik przed Independence Hall
W budynku znajdował się również Dzwon Wolności, chociaż współcześnie jest on eksponatem w muzeum znajdującym się po drugiej stronie ulicy. Aby zobaczyć Liberty Bell, symbol wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, musiałyśmy w szczerym słońcu postać w ogonku innych chętnych ... Po drodze mogłyśmy zaznajomić się z jego historią:  Dzwon został zamówiony w 1751, jako oficjalny dzwon stanowego parlamentu Pensylwanii przez lata wielokrotnie oznajmiał ważne wydarzenia publiczne. Pierwotnie dzwon został odlany w Londynie, jednak niedługo po przybyciu do Filadelfii pękł, i został przetopiony i na nowo odlany,  zresztą "pękanie" zdarzało mu się to jeszcze kilkakrotnie. W 1846 naprawiono kolejne pęknięcie i 22 lutego dzwon zadzwonił z okazji urodzin George'a Washingtona, jednak pękł ponownie i od tego czasu postanowiono go nie używać  ale nadal pozostaje symbolem tej ważnej idei jaką jest wolność.
A podziwiając  już sam dzwon przeczytać znajdującą się na nim inskrypcję "Proclaim LIBERTY throughout all the Land unto all the inhabitants thereof." - „Oznajmijcie wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców.”
 
 

Dzwon "Liberty in Many Languages" (na środku "wolny")
 

Nieopodal tych historycznych miejsc, trafiłyśmy do przecudnego budynku, którego nazwa jakoś tak historycznie się już nie kojarzyła BIG MARKET a tam na czterech piętrach sklepy,  no cóż zrobiłyśmy sobie dzień gospodarczy za przykładem Ani i Bobki, spędzając w nim 6h, dzięki tej wizycie nasz hotelowy pokoik nabrał charakteru, cieszy szczególnie rodzinka conversików, którą przygarnęłyśmy i co więcej Gaba zaadoptowała te fioletowe, biorąc pod uwagę jej konserwatyzm w doborze kolorów to cud. Pozostałe  "przygarnięte" rzeczy nie zdradzimy, ale postaramy się po powrocie do kraju wychodzić w nich na "spacerek" . Teraz pozostaje nam jeden mały problem, a mianowicie co qrwa usunąć z walizki aby z nowymi zakupami się dopięła i z tym ogromnym ćwiekiem w głowie i trochę z pustą kieszenią poszłyśmy spać...
 

Kolejny dzień "przetykany" był wieloma polskimi akcentami, nieopodal hotelu trafiłyśmy na polski instytut ...
Spacerując dalej mijałyśmy masę przeinteresujących budynków a to domek szwaczki, która uszyła pierwszą amerykańską flagę a to miejsce gdzie jakiś tam zaprojektował tą flagę a to skwerek, gdzie przekazano pocztę jakiejś drużynie walczącej o niepodległość a to to a to tam to ...
 
Wizytówką domów w Filadelfii stały się tak zwane row house'y. Pierwsze z nich pojawiły się na początku XIX wieku i od tego czasu budowane były w całych Stanach Zjednoczonych, i znane są jako
 Philadelphia Rows
Stary cmentarz Christ Church Cementery na którym pochowany jest Benjamin Franklin i jego żona, Deborah, a także między innymi Joseph Hewes (sygnatariusz Deklaracji Niepodległosci)
 i Francis Hopkinson

Dalej mijamy miejsca pamięci poświęcone walczącym w Korei filadelfijskim żołnierzom i tymże żołnierzom walczącym w Wietnamie i pomnik, filadelfijczyków którzy polegli podczas ataku terrorystycznego 23 października 1983r. w Bejrucie.
 
 

Dotarłyśmy nad rzekę Delaware, tu na początku było przeuroczo spacerek po promenadzie, mijamy cudne stateczki duże małe i wojskowe idziemy, idziemy przysiadamy na chwilę a tu jakieś cykady na początek myślimy: cudnie co to za ptaki ale po półgodzinnym ćwierkaniu nad uchem to ja bym tą pier#%^* przyrodę...
USS Olympia (C-6/CA-15/CL-15/IX-40) statek ten był w służbie Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych od jej uruchomienia w 1895 roku do 1922 roku. Stał się sławny jako statek flagowy komandora George'a Deweya w bitwie Manila Bay podczas wojny hiszpańsko-amerykańskiej w 1898r.

I tak wśród cykania dotarłyśmy do  mostu Benjamina Franklina, ja mam lekkiego świra na punkcie takich stalowych kolosów a ten w dodatku jest zaprojektowany przez  Ralph Modjeski a właściwie Rudolf Modrzejewski, polskiego inżyniera, budowniczego linii kolejowych i mostów, pioniera w budownictwie mostów wiszących, był on synem aktorki Heleny Modrzejewskiej.
 

I jeszcze jeden polski akcent - tablica upamiętniająca Siegmund'a Lubin;a a właściwie Zygmunta Lubszyńskiego amerykańskiego wynalazcy polskiego pochodzenia, optyka, pioniera kina, twórcę pierwszego przenośnego projektora filmowego. Operatora filmowego i aktora. Wyprodukował kilkaset filmów niemych, wiele z nich nakręcił osobiście, w części z nich również zagrał. W jego filmie zadebiutowali Oliver Hardy i Henry King. Gwiazdą filmową jego wytwórni była Florence Lawrence – pierwsza gwiazda filmowa, której nazwisko reklamowało filmy.
 Na tym piękny muralu wykorzystano wizerunek pracowników budujących ogromny posąg Lincolna jako alegorię walki z niewolnictwem. To dekret wydany przez niego "Proklamacja Emancypacji", był pierwszym aktem prawnym który dotyczył zniesienia niewolnictwa w kilku stanach aż do wejścia w życie Trzynastej Poprawki do Konstytucji, która dotyczyła już zniesienia niewolnictwa i robót przymusowych na stałe. "With Malice Toward None; With Charity For All " (Ze złością wobec nikogo, z miłości dla wszystkich.) taki cytat z Abrahama Lincolna znajduje się na szczycie tego murala  


Kolejny dzień w Filadelfii przywitał nas strasznym upałem ok 40 stopni, przez większą część dnia marzyłyśmy o śniegu i zimie. Opuszczając historyczną część postanowiłyśmy że mniej będzie dzisiaj niepodległości a więcej sztuki. Jedyny akcent związany z tą walką to nasz Tadziu Kościuszko, który jak jest to zresztą podkreślone na tablice, walczył za ich wolność ale i za naszą..
Panorama miasta - pierwszy po lewej to Bell Atlantic Tower piąty co do wielkości budynek w mieście nad nim króluje Comcast Center (na zdjęciu widać jego koniec "srebrny prostokąt z siatką" ) - obecnie najwyższy budynek w mieście i całej Pensylwanii, budynek z "iglicą" to One Liberty Place (drugi co do wysokości w mieście) a pierwszy z prawej to Mellon Bank Center trzeci lub czwarty najwyższy budynek (Liberty Place składa się z dwóch budynków i czasami klasyfikuje się je razem na miejscu drugim, a czasem jako dwie osobne pozycje 2 i 3)
Philadelphia City Hall (biały budynek) czyli ratusz - pierwotnie podczas projektowania miał być najwyższym na świecie budowla, jednak do czasu ukończenia budowy pokonał go Washington Monument i Wieży Eiffla, ale pozostał najwyższy na świecie świeckim budynkiem mieszkalnym w momencie otwarcia.
 Kilka z 250 rzeźb stworzonych przez Alexander Milne Calder'a, które ozdabiają City Hall wewnątrz i na zewnątrz.
 
 

Zaraz obok znajduje się mały park "LOVE Park", oficjalnie znany jako John F. Kennedy Plaza, potoczna nazwa pochodzi od  rzeźby Robert'a Indiana "Love" która ozdabia wejście, aby zrobić zdjęcie trzeba przeczekać niezłą kolejkę całujących się par lub "czule" się obejmujących Japończyków.

 

Nie wiem, jakimi kanałami amerykańskie media dowiedziały się o naszej wyprawie do Museum of Art, które jest jednym z największych muzeów sztuki w Stanach Zjednoczonych,  kiedy bowiem tam dotarłyśmy już czekały na nas wszystkie telewizje świata ... 

Przed muzeum, rozkładano właśnie scenę i całą infrastrukturę na mający się odbyc w dniu następnym "Budweiser Made in America Festival 2012" wystąpili na nim między innymi Kanye West, Jay-Z, Pearl Jam. Trochę było nam żal że niestety w tedy to już jedynie słuchałyśmy odgłosów silników aut ścigających się po ulicach Baltimore ...

Ale wracając do Filadelfii...
Benjamin Franklin Parkway to bulwar, który biegnie przez kulturalne centrum Filadelfii,  do najbardziej znanych zabytków miasta położonych wzdłuż tej ulicy należą :

Bazylika św. Piotra i Pawła
Swann Memorial Fountain , (Logan Circle) przepiękna fontanna, w jej miejscu kiedyś znajdował się cmentarz a 7 lutego 1823 roku powieszono tutaj Williama Grossa – wydarzenie to stanowiło ostatnią publiczną egzekucję w tym miejscu.
Free Library of Philadelphia czyli biblioteka publiczna
Muzeum Sztuki w Filadelfii.
Benjamin Franklin Parkway to także ulica, na której powiewają wszystkie flagi świata
 Parkway zwany jest też ogródkiem rzeźb:
Myśliciel przez Auguste Rodin przed Muzeum Rodina
Shakespeare Memorial - „Hamlet i Głupiec” czyli Komedia i Tragedia, autorstwa rzeźbiarza 
Alexandra Stirlinga Caldera
Holocaust Memorial Philadelphia - pomnik artysty C. Natana Rapoport’a (1964) ku czci sześciu milionów żydowskich męczenników, którzy zginęli z rąk Nazistów w latach 1933-1945.
 "Aero Memorial" Dla upamiętnienia lotników poległych w I wojnie światowej, rzeźbiarz Paul Manship stworzyła otwarty brązowy sferę, która sugeruje, niebiosa i ziemię, skomplikowanych splecione formy przywołują znaki zodiaku.
"Goverment Of The People" (Rząd ludu") Jacques Lipchitz, wyczytałam iż symbolizuje to tryskające życie rodzinne jako źródło społeczeństwa i nadziei na przyszłość hmm ...
All Wars Colored Soldiers and Sailors Memorial by J. Otto Schweizer
inskrypcja na pomniku: "Aby upamiętnić bohaterstwo i poświęcenie wszystkich żołnierzy, którzy służyli w różnych wojen prowadzących przez Stany Zjednoczone Ameryki
Fragment "All Wars Colored Soldiers and Sailors Memorial"
Wykonany ze stali pomnik upamiętniający Kopernika, naszego astronoma. Płyta w jego podstawie podaje, że w środku znajduje się ziemia z jego miejsca urodzin, z Torunia.
Civil War Soldiers and Sailors Memorial by Hermon Atkins MacNeil
Tadeusz Kościuszko - Pomnik został podarowany Stanom Zjednoczonym przez naród polski jako znak polsko-amerykańskiej przyjaźni oraz dla uczczenia dwustulecia amerykańskiej niepodległości.
Kolejny pomnik Washington'a tym razem na koniu i przed Philadelphia Museum of Art
Pomnik Rocky'ego Balboa znajdujący się obok schodów znanych z serii filmów, dożo świrusów wbiega po nich i podnosi ręce jak Rockcy. Nie ważne że schody prowadzą do Philadelphia Museum of Art – jednej z największych galerii sztuki na świecie a i tak nazywają je Schodami Rocky'ego tak popkultura wygrywa ze sztuk
Philadelphia Museum of Art - Statue of Social Consciousness- Jacob Epstein, 1954 z z inskrypcją z wiersza " America"  Walt Whitman: A grand sane towering seated mother / Chairs in the adamant of Time.
Prometeusz duszący sępa-  Jacques Lipchitz.
Filadelfia przywitała nas chłodno ale że upał na dworze niemiłosierny to i serce nasze stopniało po głośnym NY i trochę napuszonym Bostonie, można polubić to miasto i nawet uznałyśmy że przypomina nam Wrocław może dlatego tu tak mocno tęskniłyśmy tu za domem. Przeczytałyśmy, że twórca tego miasta chciał stworzyć osadę spokojną i malutką pełną ogrodów taką angielską arkadię ale mieszkańcy chcieli nadać mu trochę inny charakter więcej luzu i dlatego jest ono takie wymieszane trochę historycznie napuszone ale i rozśpiewane i skłaniające do zabawy.
ps. Spotkałyśmy tu Bruc'a Springsteen'a,  niestety tylko na plakacie 
"Oh brother, are you gonna leave me wastin' away On the streets of Philadelphia?" Bruce Springsteen - Streets Of Philadelphia Bracie, czy mnie opuścisz, Usychającego,Na ulicach Filadelfii