czwartek, 12 września 2013

Pożegnanie z NY w świałach Broadway'u


Kolejny dzień w USA przyniósł strzelaninę na piątej alej, i dlatego aby dotrzeć do Muzeum Historii Naturalnej musiałyśmy objechać trochę metrem, bo zrobiło się zamieszanie w centrum NY.  
W samym muzeum spotkałyśmy Whoopi Goldberg i Liam'a Neeson'a, niestety tylko jako narratorów, pierwsza opowiadała w planetarium jak tworzył się wszechświat, naprawdę niesamowity film z efektami wbijającymi w krzesła, Liam opowiedział już konkretnie o powstaniu ziemi w innej multimedialnej prezentacji. W czasie naszej wizyty w muzeum podziwiałyśmy różne szkielety dinozaurów, a potem w poszczególnych salach podziwiać mogłyśmy wypchane zwierzęta i ptaki z różnych części świata, można też poznać historię wielu ludów i narodów, jako fanki Ben'a Stillera rajcowało nas odnajdywanie eksponatów z filmu "noc w muzeum", podsumowując fajna przygoda szczególnie dla dzieci, które po prostu piszczały ze szczęścia. 
 
 
 
 
 
 
 

Kiedy już się nauczyłyśmy trochę o historii naturalnej, spacerkiem po Central Parku wybrałyśmy się do Metropolitan Museum.Zatrzymam się chwilkę przy samym parku,  i zacytuję mojego osobistego eksperta czyli Gabę  "co to niby za park trawa po kolana ,okropna i nie koszona chwasty metrowe" " i jeszcze jeden jako odpowiedz na moją propozycję popływania łódką po The Reservoir: "w tym bajorze przecież każde zetknięcie z wodą grozi parchami" i tak w atmosferze krytyki (nawet wiewiórkom się oberwało że nie takie jak w parku w Londynie)
 
 
 
 dotarłyśmy do MET czyli The Metropolitan Museum of Art.

 A teraz trochę wyjdzie ze mnie chwalipięta a trochę snob, ale co tam człowiek jest w NY to się może trochę pochwalić a więc jako, że tak powiem bywalczynie kilkunastu najważniejszych muzeów tego świata: Luwru w Paryżu, National Gallery w Londynie czy Prado w Madrycie, a  mogła bym wymienić jeszcze parę Włoskich, Hiszpańskich, Holenderskich czy bliskie naszemu sercu Wrocławskie Muzeum Narodowe, ale do rzeczy, więc będąc w tylu miejscach podziwiałam już różne cuda tego świata, bez ironii mówię cuda bo szczerze uważam, że każdy z nas znajdzie w sztuce coś dla siebie, ale mieszanka jaką funduje Metropolitan jest jedyna w swoim rodzaju, po amerykańsku i na bogato jest i starożytny Egipt jest i badziewna fontanna z ceramiki, a w całym tym misz maszu są też dzieła, które mnie wbijają w podłogę ...

 
 
 
 
 
 
 
 

Nadal spacerując po Central Parku udałyśmy się do  Guggenheim's Museum, jeśli ktoś lubi modernizm lub kubizm a także sztukę współczesną bez wydziwiania, to bardzo polecam zabrzmiało trochę górnolotnie a chodzi mi o to że jak patrzycie na obrazy np. Pabla Picassa i nie odrzuca Was a raczej fascynuje taka transformacja przestrzeni koniecznie się tam wybierzcie, tu też zdarzy się obraz "z dupy" czyli tylko tworzący go artysta i osoba, która stoi na każdym piętrze z zadaniem: "porozmawiaj ze mną o sztuce" będą rozumieli co znaczą dwie kropki na tym czerwonym płótnie ale i tak warto odwiedzić to niesamowite miejsce nawet ze względu na jego architekturę zaprojektowany przez Franka Lloyda Wrighta przypomina on ogromną szpulę z szeroką wstęgą co sprawia że muzeum zwiedza się spacerując wokół "spirali" (nie można w środku robić zdjęć).



 A teraz jak straciłam wiarę w bajki bo niby człowiek wie że to tylko wymyślony świat ale ja nadal żyję nadzieją że spotkam tygryska lub kłapouchego i niby człowiek wie że Spidermana lub Supermena nie jest łatwo wypatrzyć w NY (chociaż ja rozglądam się czujnie) to już prawda o pingwinach z Madagaskaru co mieszkają w Central Parku była świętością bo przecież 5 letnia Julka może zaświadczyć  że ja tu przyjechałam po Skippera dla niej i Rico dla siebie a tu lipa straszna po pierwsze (kto nie ogląda pingwinów niech ominie tą część i idzie dalej a kto ogląda i jest fanfaniastym fanem to niech czyta na własną odpowiedzialność) brama na której są dwie małpki uderzające w dzwon to właściwie brameczka co ja mówię furteczka zdaje się i wcale nie jest główną bramą do ZOO a po drugie tu nie ma sklepu z pamiątkami ...
 
 

Tak mnie to ZOO przybiło że postanowiłyśmy zjeść hot-doga i wiem że mi nie uwierzycie ale był on naszym pierwszym w NY, myślałyśmy naiwnie że chociaż ta legenda się obroni i nie zawiedzie nas, przecież na hot- dogu stoi cała Ameryka, no i cóż z prędkością z jaką pewnie mielą mięso do hot dogowych parówek zmielona i zdeptana została i ta nadzieja- to jest OKROPNE ja wiem co powiecie że przesadzam i że nie ma jak śmieciowe żarcie i nic tak nie kusi jak zawartość "e" ale my pozostaniemy przy zajebistej chińską knajpie którą mamy pod nosem a w niej Buffalo wings, hot wings albo po prstu wings i inne chińskie specjały :-) 



Szybka wyprawa na Broadway i Times Square, gdzie udało nam sie kupić taniej bilety na wieczorny musical Mamma Mia! sam spektakl jakoś mnie nie zachwycił ale też szczerze nie jestem fanką musicali więc nie można liczyć na moją obiektywną recenzję. Za to miejsce to tak zauroczyło nas swoim blichtrem wszystko błyszczy, ogromne reklamy wydają się być kierowane właśnie do Ciebie, szczególnie zapowiedzi nowych sezonów moich ulubionych seriali na jaskrawych neonach. 

 
 
 
 
 
 
 
 

"Przywołane" przez ogromne cukierki wstąpiłyśmy do sklepu M&M's World, gdzie na środku króluje dwupiętrowa ściana czekolady czyli mleczne, orzechowe i inne specjalne M&M's  dla fanów tych niezwykłych cukierków świetna zabawa, my się świetnie bawiłyśmy komponując własną mieszankę...
 
 
 

 Jak już zaliczyłyśmy M&M's to postanowiłyśmy kontynuować zabawę i odwiedziłyśmy sklep Disney'a a w nim po prostu cudowne dwa piętra wypełnione małymi księżniczkami różnej maści i małymi super bohaterami z serii Marvela (to Spider-Man i cała gromadka komiksowa) wszystkie te dzieciaki tak piszczały z uciechy że z automatu nam się udzielił nastrój szalonej zabawy. W NY to nasze absolutnie ulubione sklepy, klientki i klienci nie snobią i po odejściu od kasy po prostu promienieją... Dzisiaj też jakoś tak już jedną nogą idziemy dalej w naszej podróży przez wschodnie wybrzeże, kupiłyśmy już bilety wybrałyśmy klasyczny dla Amerykanów sposób przemieszczania czyli autobus i znanego na całym świecie operatora czyli  Greyhound. Teraz tylko pożegnalny wieczór w ...
 

NY, good night and see you

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz