piątek, 6 września 2013

Spacer po Lower Manhattan (tzw. Dolnym Manhattanie)



Troszkę się mnie Gabulec nie posłuchał z rana i zamiast na Manhattanie wylądowałyśmy na Brooklynie i to wprost na biuro zasiłków, w kolejce zauważyć można było przewagę osób które preferowały "gangsterski styl" wiec troszkę spanikowane wróciłyśmy do metra, okazało się że dwie stacje mają taką samą nazwę, zresztą układ miasta a przede wszystkim długość ulic jest taki, że są ulice o tej samej nazwie w różnych dzielnicach i jak pytasz o drogę to dobrze jest powiedzieć czy to Bronkx czy Queens. Dotarłyśmy w końcu do budynku Banku  Rezerw Federalnych, który udało nam się rozpoznać dzięki dość dogłębnej wiedzy jaką posiadłyśmy oglądając  "Szklaną pułapkę 3" , kto bowiem nie pamięta jak demoniczny Jerremy Irons kiwając  Bruc'a Willisa, dobrał się do złotych sztabek właśnie w tym banku, zresztą kilkaset tych "złotek" sobie zobaczyłyśmy w środku, niestety za odpowiednimi zabezpieczeniami, aby dostać się do skarbca "pokonałyśmy"  zaporę w postaci "drzwi" o szerokości około 2,5 m , sam skarbiec znajduje się 5 pięter pod ulicami Wall Street ,a jeśli chodzi o ważenie tego złota to wszystko odbywa się na wagach 1930r. ich dokładność jest do 1 ziarenka ryżu, tak zapewniał nas przemiły pan, który oprowadzał nas po tym niezwykłym miejscu, wejściówki na to zwiedzanie załatwiałyśmy pół roku wcześniej, tak że spokojnie mogli nas wcześniej dobrze prześwietlić i sprawdzić.  W  podziemnym skarbcu banku znajduje się obecnie około 7 000 ton czystego złota w około 540 tys. sztabkach, o rynkowej wartości 346 miliardów dolarów co czyni go największym takim repozytorium na świecie. Z innych ciekawostek, o których niestety tylko mogę opowiedzieć bo oczywiście w całym obiekcie "Do not take pictures" , widziałyśmy 34 miliony $ które znajdowały się  w szklanym pudle 1mx1m, w formie przemielonych stu dolarówek.

Budynek Banku Rezerw Federalnych

Po tym "złotym zawrocie głowy" pozostałą część dnia poświęciłyśmy na spacer a właściwie "nowojorski maraton" wybrałyśmy się na Most Brookliński, który jest  jednym z najstarszych mostów wiszących na świecie i równocześnie jest jednym z symboli NY. 

Widok na most od strony deptaku, którym można się na niego dostać.
Nasz spacer kontynuowałyśmy zwiedzając  poszczególne części Dolnego Manhattanu  
 Foley Square
 Sąd Najwyższy

Little Italy, gdzie poczułyśmy się jak w naszych ukochanych Włoszech , następnie Chinatown gdzie wmieszałyśmy się w straszny tłum nie tylko turystów ale i licznych tubylców i gdzie zmęczone posiliłyśmy się w jednej z licznych orientalnych restauracji.

Artystyczne  SoHo zachwyciło nas swoją  atmosferą, skrzyżowaniem wysokiej mody i stylu ulicznego, podobały nam się małe galerie sztuki awangardowej i antykwariatów, wciśnięte pomiędzy  luksusowe butiki mieszczące się między innymi w charakterystycznych  czerwonych  budynkach, w których kiedyś mieszkały i pracowały panie "bardzo przyjazne panom", wiele budynków zdobią klasyczne schody pożarowe jak , które tak często są ważną scenografią w filmach (Gaba przypomniała mi scenę z przyjaciół kiedy  Joey & Ross na nich utknęli.)
 
 

TriBeCa jest to część zdominowana przez budynki  przemysłowe, które zostały przekształcone na przełomie lat 60 i 70 w mieszkalne,  opuszczone i tanie lofty  stały się rezydencjami dla młodych artystów i ich rodzin. Podobno spacerując po brukowanych ulicach w Tribec'e można spotkać  Beyoncé & Jay-Z, Roberta De Niro, Leonarda DiCaprio, Harveya Keitela, Meryl Streep czy Justina Timberlake  zamieszkujących w tej części Manhattanu . 

 
 Greenwich Village  to miejsce gdzie można się cieszyć wolnym trybem życia pośród tempa tego wspaniałego miasta.  Jest to też miejsce gdzie znajduje się pub Stonewall Inn, znany punkt w Greenwich Village związany z wywalczeniem praw dla gejów w 1969 roku może stąd aura wolności jaka otacza to część Manhattanu, stąd też wziął swoją nazwę gejowski zespół The Village People.  Ta  część miasta przez długi czas była bastionem artystów i intelektualistów, to miejsce gdzie tłumnie przybywali zwolennicy wolnej miłości (podobno po uliczkach lubił sunąć ujarany Bob Dylan)teraz jest okolicą nastawioną na studentów,  a głównym miejscem ich spotkań jest  Washington Square Park,  tu można zobaczyć i zaczytanych studentów NYU piknikujących na trawie , wpaść w kadr amatorom niezależnych filmów (a potem ewentualnie zobaczyć się na we Wrocławiu na American Film Festival ), można zagrać sobie w szachy słuchając naprawdę różnej muzyki wykonywanej przez liczne zespoły grające na żywo, można też podpisać różne petycje czy protesty, tu też próbowałyśmy z Gabą ustalić w którym z tych starych dostojnych budynków kręcono jeden z moich ulubionych  filmów "Plac Washingtna"

 
 
Nasz maraton zakończyłyśmy przy Flatiron Building (flatiron czyli żelasko) bo ma trójkątny kształt.
 
 
 Cała trasa przebiegała w okropnym upale, skwar tym bardziej odczuwalny że nie ma tu praktycznie żadnych wieżowców, które dały by jakiś cień. Wykończone ledwo doczłapałyśmy się do hotelu ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz